
Wczoraj się pracowało i dziś również. Mimo, że 90% czasu na Parklife music festival było pracą to była zabawa. Pracowałem na barze, najpierw jako kasjer, a potem przez ostatnią godzinę robiłem driny. Nie zapłaciłbym za drinka zrobionego przez siebie nawet pół dolara :D. Totalna masówka, zresztą moja praca na kasie też była przezabawna.
Pracowałem z Joddym z kolegą z klasy. Ja kasa, on przynosiciel drinków. Dla mnie lepiej bo nie trzeba biegać, dla niego lepiej bo... no dla niego gorzej ale się cieszył. Obok nas inny bajeczny duet z gościem na jakimś speedzie, który poruszał się z prędkością światła. Te oczy nie mogły kłamać! Co chwilę chłopaczyna sączył redbulla z wódką. Co tam, że niby zabronione :).
W pewnym momencie tłum festiwalowy zrobił zmowę i zrobili szturm na backstage, czyli zaszli bar od tyłu, jakieś 20-30 osób i chcieli rozkradać alkohole za darmo. W sumie raczej dla zabawy niż zdobycia czegoś, a sparaliżowana ochrona wyglądała naprawdę świetnie.
Ogólnie wszyscy zarobieni i muszę przyznać że w jednym miejscu nie widziałem jeszcze tylu ładnych i dobrze ubranych ludzi. Nie ma jakiejś łysej patologi w nike schock'sach itd. a na festiwal muzyki elektronicznej w Polsce taka publiczność wpadła by pewnie chętnie.
Co 2 facet jest tu przypakowany, szcześciopaczek na brzuchu, blond włoski, nie ma to tamto! Co 5ty ma tatuaż w widocznym miejscu. Było to wręcz niesamowite, że wszyscy dookoła byli wytatuowani...
Joodie mój schoolmate zerwał z dziewczyną i się chłopak brał za podryw. Rozdawał darmowe drinki i w ogóle szalał.
Po pracy szybki sprint pod scenę na której właśnie koncert zaczynał A-trak. Joddie mimo że go nie znał to pod sceną walczył razem ze mną i przebiliśmy się na sam przód. Tam me oczy ujrzały gościa na wózku, bez koszulki jak większość, z sześciopaczkiem i... umięśnionymi nogami :D. Albo paraliż nastąpił niedawno albo był to joke. Nie wiem, nie poznałem prawdy! Na owym inwalidzie tańczyły dwie dziewczyny - jedna na tylnym oparciu, a druga przed nim wymachując pupą dokładnie na poziomie oczu delikwenta.
A-trak dał radę, byłem w niebie. Fajnie czasem zobaczyć kogoś z plakatu w pokoju lub kogoś kogo od kilku lat się ogląda tylko na youtubie. Australijczycy to strasznie zabawni i otwarci ludzie. Połowę czasu na kasie przegadałem z kupującymi naćpanymi lub pijanymi nastolatkami i nie tylko. Jak będę miał więcej zdjęć to dam link do photobucket'a. Na razie tylko troszkę.

Z Joddiem, z którym na codzień chodzę do szkoły i z którym miałem okazję pracować tego wieczoru.

Z jednym z wielu blond chłoptasków, który chciał sobie ze mną zrobić zdjęcie.


