Postanowiłem, że wszystko będę prowadził w formie pamiętnika bo wtedy stracę mniej szczegółów i uda mi się przelać trochę więcej emocji i serca. Podejrzewam, że niekiedy może dziwnie się to czytać i zapewne nie przepiszę 2tygodni wrażeń za jednym podejściem, ale trudno. Jak to mawiał Julek: Alea iacta est...
Jestem już po check in, samolot nie jest pełny więc mam zaklepane miejsce(podróżuje stan by więc wsiadam na samoloty tylko jak nie jest pełen).
O 4.30 będę w Cairns, prawdopodobnie zaatakuje z rana las deszczowy.
Teraz czekam i oglądam zakazane owoce i inne roślinki. Swoją drogą muszę spróbować Guarany o której opowiadał mi Joddy. Popularna w Afryce jak jabłka w Polsce. Owoc zakazany.
Siedzę na samolocie i nie ukrywam, że jestem podekscytowany. Jeszcze 5 miesięcy temu nigdy nie leciałem samolotem(mimo że ludzie chodzą po kosmosie!), a teraz w ciągu 2 tyg zrobię to 4 razy i zwiedzę jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Wchodząc na pokład przed sobą miałem parkę z Rosji, a za mna trzy dziewczyny z Niemiec. Międzynarodowo.
Z powodu moich specyficznych biletów jestem zmuszony podróżować w białej koszuli i swetrze oraz wizytowych spodniach i butach. Wiem, że jutro o 4.30 będę zakładał swoje nowo zakupione boardies(spodenki do pływania) i japoneczki w jednej z lotniskowych toalet, żebym przypadkiem się nie wyróżniał i żeby ktoś nie pomyślał aby porwać mnie dla okupu lub zrobić na mnie zamach.
Dziś podróżuję z Jet Star linią drugiej kategorii należącą do Quantas Airlines. Odchodząc od tematu, Quantas (chyba*) jako jedynie linie świecie w ostatnim roku zanotowały zysk i to dość pokaźny. Przepraszam za brak fachowości i używanie słów typu "chyba" i "zysk dość pokaźny, ale nie mam google w samolocie.
Właśnie zastanawiam się czy procentowo tanie linie lotnicze biorą udział w większej ilości katastrof. Osobiście nie stresuję się lataniem bo skoro komunistą udało się wysłać człowieka w kosmos i przeżył....
Zastanawiam się co będę jadł przez następne kilkanaście dni. Czy globalistycznie i showmeńsko papierosik, cola i co wpadnie w rączki, a może kupie chleb i masło orzechowe i osiągnę nieosiągalne czyli dojdę do wniosku że mi się przejadło, a może dostosuję się do nowych trendów i kultury północno wschodniej Australii. Zobaczymy.
Mam nadzieję, że w QLD będzie kilka DOME'ów bo nabrałem z pracy kuponów na darmowe kawy dla stałych klientów i tak myślę, że fajnie byłoby rozpocząć dzień z Late z dwoma saszetkami cukru przy wschodzie słońca... Mógłbym też zaszaleć i być twardym, twardym jak Boguś Linda, Clint Eastwood czy Tommy Lee Jones w "Ściganym" i pić kawę czarną, czarną jak smoła, bez mleka bez cukru.
Gasną światła w samolocie i noc nadchodzi głucha dlatego kłaniam się nisko, dobranoc.
Ta gablota to z muzeum żywności
OdpowiedzUsuń"Osobiście nie stresuję się lataniem bo skoro komunistą udało się wysłać człowieka w kosmos i przeżył...."
OdpowiedzUsuńKocham takie teksty bez kitu mówie sobie na głos i wyobrażam sobie że to mówisz Ty heheh, ale racja nie ma co spinać. Ale analogicznie jest większe prawdopodobieństwo katastrofy, dla linii, która ma 1000 lotów dziennie a takiej która ma ich 100