Tam i tu również. Przez następne kilka dni jestem zabiegany chłopak i pewnie dużo nie popisze. Po prostu masakra. Jutro pierwszy dzień wiosny. hurra, cieszmy się i radujmy....... chciałbym.
Ówdzie, Ówdzie, Ówdzie!!!!!!!
poniedziałek, 31 sierpnia 2009
czwartek, 27 sierpnia 2009
Czwartkowy relax
W czwartki nie muszę chodzić do szkoły więc postanowiłem po korzystać trochę z uroków bycia w Australii. Specjalnie wstałem rano poćwiczyłem trochę na siłowni wujka i wybraliśmy się z Georgem pograć w golfa. Poodbijałem sobie trochę piłeczek, pewnie jeszcze z 3-4 razy wybiorę się na pole treningowe i zaatakujemy normalne pole. żyć nie umierać. W Australii są zarówno pola dla mega zarobasów gdzie członkostwo w klubie kosztuje 12000 AU$ rocznie i publiczne gdzie za korzystanie z pola treningowe (dokładnie za wypożyczenie 100 piłeczek - 50 ja , 50 Gerge) zapłaciliśmy 11dolarów, a byliśmy na polu prawie 2 godziny.
Właśnie wróciłem sobie z kolacji w kawiarnio/restauracji gdzie pracuję. Zjadłem sobie kalmary z frytkami i do tego shake z lodów, kawy oraz bitej śmietany z miodem w czekoladzie na wierzchu.
Benzyna w Australii kosztuje od 1.10- do 1.30 AU$ za litr. Czyli około 3zł (zakładając że złotówka jest mega beznadziejna. Trzeba jednak zauważyć, że Australijczycy zarabiają w dolarach i do tego i tak 3x więcej niż Polak w złotówkach. Mimo to i tak każdy narzeka, że benzyna jest strasznie droga. Na prawdę na każdym kroku uświadamiam sobie jak bardzo jesteśmy w Polsce okradani przez państwo złodziejsko wysokimi podatkami. Może moje wnuki doczekają się chociaż namiastki kapitalizmu w Polsce....
Chwalba wciśnij to do piosenki rowerowej. Stare ale ciarki i tak przechodzą:
MP3 ściągniesz TU.
niedziela, 23 sierpnia 2009
Być Australijczykiem
Australijczycy to niesamowicie otwarci ludzie. Każdy zawsze życzliwie nastawiony, co chwilę słyszy się "hello, how are you" itd.
Jak jeżdżę sobię rano do szkoły autobusem(a później pociągiem) zawsze pełno jest dzieciaków jadących do high school'i. Nie wiem jak tutaj działa system edukacji średniej ale licea są naprawdę zniewalające. Zawsze wielkie, z boiskami jak boiska treningowe polskich klubów piłkarskich, zieloną trawką, parkingami dla uczniów. Oprócz tego są mundurki. Kocham je. Sweterki, koszule, krawaty oh ah. Nie są jakieś tandetne. Mi raczej kojarzy się to z Hogwartem :D. Każdy ma logo na piersi itd. a oprócz tego ten angielski styl. Wiem, że czy to w Polsce, Australii czy Południowej Afryce pośle moje dziecko do szkoły z mundurkami nawet jak będę musiał za to płacić ciężkie pieniądze.
Prawo jazdy można robić w Australii w wieku 17 lat. Strasznie dużo jest tu sportowych samochodów czasami naprawdę zastanawiam się czy to zwyczajna ulica czy tor wyścigowy. 50% na genialnych felgach. Z tego co mówiła mi rodzina dla wielu Australijczyków samochód jest na pierwszym miejscu i tylko jak w wieku 17 lat mogą robić prawo jazdy to biorą kredyt i kupują za kilkadziesiąt tysięcy swoje pierwsze cztery koła i nie muszą dzwonić po XZibit'a żeby im je odpicował. Na prawdę widać to. Mój 17 letni sąsiad wozi się na uniwersytet białą subarką na wielkich czarnych felgach. Zarobił na nią pracując u ojca na targu z warzywami.... Dochodzi też taka sprawa, że samochody są tu tańsze niż w Polsce (Australijski VAT to 10%) i sprowadza się je z Japonii, Korei, Chin. Co ja bym dał żeby w wieku 17 lat kupić sobie nawet jakieś stare Mitsubishi Evo...
Niedawno wróciłem z pracy, następne shifty mam w piątek , Sobotę i niedzielę. Obecnie słucham sobie nowej płyty Arctic Monkeys i zaraz zabieram się za lekcje. Uhhh.
Ps. Niech ktoś obeznany powie mi ile kosztuje obecnie litr benzyny w Polsce.
Jak jeżdżę sobię rano do szkoły autobusem(a później pociągiem) zawsze pełno jest dzieciaków jadących do high school'i. Nie wiem jak tutaj działa system edukacji średniej ale licea są naprawdę zniewalające. Zawsze wielkie, z boiskami jak boiska treningowe polskich klubów piłkarskich, zieloną trawką, parkingami dla uczniów. Oprócz tego są mundurki. Kocham je. Sweterki, koszule, krawaty oh ah. Nie są jakieś tandetne. Mi raczej kojarzy się to z Hogwartem :D. Każdy ma logo na piersi itd. a oprócz tego ten angielski styl. Wiem, że czy to w Polsce, Australii czy Południowej Afryce pośle moje dziecko do szkoły z mundurkami nawet jak będę musiał za to płacić ciężkie pieniądze.
Prawo jazdy można robić w Australii w wieku 17 lat. Strasznie dużo jest tu sportowych samochodów czasami naprawdę zastanawiam się czy to zwyczajna ulica czy tor wyścigowy. 50% na genialnych felgach. Z tego co mówiła mi rodzina dla wielu Australijczyków samochód jest na pierwszym miejscu i tylko jak w wieku 17 lat mogą robić prawo jazdy to biorą kredyt i kupują za kilkadziesiąt tysięcy swoje pierwsze cztery koła i nie muszą dzwonić po XZibit'a żeby im je odpicował. Na prawdę widać to. Mój 17 letni sąsiad wozi się na uniwersytet białą subarką na wielkich czarnych felgach. Zarobił na nią pracując u ojca na targu z warzywami.... Dochodzi też taka sprawa, że samochody są tu tańsze niż w Polsce (Australijski VAT to 10%) i sprowadza się je z Japonii, Korei, Chin. Co ja bym dał żeby w wieku 17 lat kupić sobie nawet jakieś stare Mitsubishi Evo...
Niedawno wróciłem z pracy, następne shifty mam w piątek , Sobotę i niedzielę. Obecnie słucham sobie nowej płyty Arctic Monkeys i zaraz zabieram się za lekcje. Uhhh.
Ps. Niech ktoś obeznany powie mi ile kosztuje obecnie litr benzyny w Polsce.
czwartek, 20 sierpnia 2009
Się toczy dalej.
Dziś dostałem kolejny telefon w sprawie pracy. Niestety tylko casual(gdyby było 20h porzuciłbym DOME Cafe). Zadzwonili do mnie z Outletu City Beach - sklepu dla serferów. Ogólnie wszystkie skateowskie firmy które są np. w Cool Sporcie tzn. quiksilver, billabong itd. plus jakieś typowo surfingowe marki o których ani ja ani wy(tak podejrzewam) wcześniej nie słyszeliśmy. Może będę tam pracował jak będę miał ferie w szkole bo wtedy mogę pracować 40h tygodniowo. Zobaczymy, tak czy owak jest jako taki optymizm w moim życiu.
Oprócz tego uczę się i myślę na jaki muzyczny festiwal iść jak będzie ciepło. Póki co rozważam Parklife i Stereosonic. Z jednej strony na Parklife jest A-trak który w wieku 15lat wygrał zawody DMC(najlepsza federacja w skreczowaniu), MSTRKRFT i Crystal Castles a z drugiej Stereosonic i Drop The Lime'a, Crookersów, The Bloody Beetroots, Deadmau5'a. Chyba jednak wygra opcja numer 2. Poczekamy zobaczymy. Jaram się już na samą myśl o lecie.
Póki co time to work and study!
Oprócz tego uczę się i myślę na jaki muzyczny festiwal iść jak będzie ciepło. Póki co rozważam Parklife i Stereosonic. Z jednej strony na Parklife jest A-trak który w wieku 15lat wygrał zawody DMC(najlepsza federacja w skreczowaniu), MSTRKRFT i Crystal Castles a z drugiej Stereosonic i Drop The Lime'a, Crookersów, The Bloody Beetroots, Deadmau5'a. Chyba jednak wygra opcja numer 2. Poczekamy zobaczymy. Jaram się już na samą myśl o lecie.
Póki co time to work and study!
poniedziałek, 17 sierpnia 2009
Nic nowego, nihil novi
Ostatnio pracę po przeplatam z nauką i tak w kółko. Nic ciekawego. Be rich or die tryin'.
Australijczycy nie jedzą mięsa z koni bo uważają je za niewystarczająco szlachetne.
Zaczynam popadać w monotonie jedzenia. Moja Ciocia gotuje dość regularnie te same potrawy. Podejrzewam, że są to po prostu ulubione smakołyki George'a. Z drugiej strony pewnie w lecie będzie zupełnie co innego bo nie sądzę by przy 40C ktoś jadł na lunch gorącą zupę. Marzą mi się krewetki...
Naprawdę czekam na lato. Chce iść na plaże!
Zgubiłem mojego małego ipoda shuffle. Przeszukałem wszystko i stwierdzam że pewnie jakiś aborygen mi go ukradł w pociągu. Kolejny policzek od życia. Muszę od mniej więcej dwóch tygodni beatboxować pod nosem żeby przetrwać.
W Australii jest zdecydowanie więcej kobiet niż mężczyzn. Na porządku dziennym występują tu sytuacje, że to kobiety podrywają facetów i zapraszają ich na "randkę". George był zaskoczony, że w Polsce tak jeszcze nie jest i stwierdził że w takim razie jesteśmy jeszcze przestażałym krajem. Tak więc dziewczyny, do roboty!
Australijczycy nie jedzą mięsa z koni bo uważają je za niewystarczająco szlachetne.
Zaczynam popadać w monotonie jedzenia. Moja Ciocia gotuje dość regularnie te same potrawy. Podejrzewam, że są to po prostu ulubione smakołyki George'a. Z drugiej strony pewnie w lecie będzie zupełnie co innego bo nie sądzę by przy 40C ktoś jadł na lunch gorącą zupę. Marzą mi się krewetki...
Naprawdę czekam na lato. Chce iść na plaże!
Zgubiłem mojego małego ipoda shuffle. Przeszukałem wszystko i stwierdzam że pewnie jakiś aborygen mi go ukradł w pociągu. Kolejny policzek od życia. Muszę od mniej więcej dwóch tygodni beatboxować pod nosem żeby przetrwać.
W Australii jest zdecydowanie więcej kobiet niż mężczyzn. Na porządku dziennym występują tu sytuacje, że to kobiety podrywają facetów i zapraszają ich na "randkę". George był zaskoczony, że w Polsce tak jeszcze nie jest i stwierdził że w takim razie jesteśmy jeszcze przestażałym krajem. Tak więc dziewczyny, do roboty!
sobota, 15 sierpnia 2009
Chleb made is AU
To tu, to tu, to tam
środa, 12 sierpnia 2009
W zdrowym ciele w zdrowy duch
W sumie od operacji kolana praktycznie jedyną rzeczą jaką robiłem było skreczowanie na gramofonach :D. No cóż teraz gramofonów nie mam więc od czasu do czasu ćwiczę sobie na mini-siłowni George'a.
Ps. Zdjęcie w kasku zamieszczę jak będę miał. Póki co dalej nie mam aparatu i korzystam z uprzejmości wujka, a na Blog wrzucam praktycznie każde nowe zdjęcie jakie mam.
Ps.2 jak widać po moich oczach zdjęcie zostało zrobione około 8 rano.
wtorek, 11 sierpnia 2009
Się pracuje
Dziś rano dostałem niespodziewany telefon z DOME cafe czy mogę wpaść na kilka godzin. Wczoraj źle się czułem więc poszedłem o 22 spać i tylko z tego powodu o 8:30 jadłem śniadanie. Tak więc umyłem się, wsiadłem na rower i pojechałem na 10tą do pracy na 5 godzin.
Wracając do sprawy roweru - pożyczam go od Diana'y. George mówił mi że kupił go za 59AU$. Do tego mam różowy kask w kwiatki(zawsze musisz mieć kask jeżdżąc na rowerze w Australi, inaczej po spotkaniu z policją 100AU$ opuszcza twój portfel). Do tego roweru za 59AU% musiałem dokupić światełka oraz łańcuch(taki żeby nikt roweru nie ukradł), zapłaciłem za to 30 AU$ czyli połowę wartości roweru. Samo życie.
Następny shift mam w niedziele, kolejne 8 godzin. Byłem trochę zirytowany bo liczyłem na 20h w tym tygodniu, ale niestety na razie jestem jako Casual(od czasu do czasu), a nie Part-time(pół etatu = 20h - czyli tyle na ile pozwala mia Visa). Tak czy owak wróciłem do domu i zobaczyłem że w ten weekend mecz jest w Sobotę więc przedzwoniłem szybko do Mustard Catering i w Sobotę o 12.30 będę sprzedawał papu kibicą przez 4-6h. Tym sposobem stworzyłem sobie prawie 20h pracy w tym tygodniu.
W piatek jest AC Slater, niestety Wes w Sobotę rano ma spotkanie z księdzem który będzie mu dawał ślub i nie może ze mną iść. To stwarza problem w postaci tego że nie mam gdzie spać, do domu pierwszy pociąg i autobus zawiózł by mnie na 7, a więc nie mogę spać 4h i iść do pracy. Może znajdę kogoś chętnego w collegu, zobaczymy. Tak czy inaczej moje serce krwawi, a z mych oczu lecą łzy. Czuję się co najmniej jakbym ominął festiwal pieroga czy festyn z balonami z helem. :(
Wracając do sprawy roweru - pożyczam go od Diana'y. George mówił mi że kupił go za 59AU$. Do tego mam różowy kask w kwiatki(zawsze musisz mieć kask jeżdżąc na rowerze w Australi, inaczej po spotkaniu z policją 100AU$ opuszcza twój portfel). Do tego roweru za 59AU% musiałem dokupić światełka oraz łańcuch(taki żeby nikt roweru nie ukradł), zapłaciłem za to 30 AU$ czyli połowę wartości roweru. Samo życie.
Następny shift mam w niedziele, kolejne 8 godzin. Byłem trochę zirytowany bo liczyłem na 20h w tym tygodniu, ale niestety na razie jestem jako Casual(od czasu do czasu), a nie Part-time(pół etatu = 20h - czyli tyle na ile pozwala mia Visa). Tak czy owak wróciłem do domu i zobaczyłem że w ten weekend mecz jest w Sobotę więc przedzwoniłem szybko do Mustard Catering i w Sobotę o 12.30 będę sprzedawał papu kibicą przez 4-6h. Tym sposobem stworzyłem sobie prawie 20h pracy w tym tygodniu.
W piatek jest AC Slater, niestety Wes w Sobotę rano ma spotkanie z księdzem który będzie mu dawał ślub i nie może ze mną iść. To stwarza problem w postaci tego że nie mam gdzie spać, do domu pierwszy pociąg i autobus zawiózł by mnie na 7, a więc nie mogę spać 4h i iść do pracy. Może znajdę kogoś chętnego w collegu, zobaczymy. Tak czy inaczej moje serce krwawi, a z mych oczu lecą łzy. Czuję się co najmniej jakbym ominął festiwal pieroga czy festyn z balonami z helem. :(
niedziela, 9 sierpnia 2009
Taniec z Gwiazdami itd.
Busted! Mama nie uwierzy że zmywam naczynia, ba nawet chowam talerze do zmywarki.
Z tego co czytam na pudelku to w nowej edycji Polskiego "Tańca z Gwiazdami" wystąpi Cezary Żak i inni aktorzy z serialu "Ranczo", czyli serialu którego nigdy nie widziałem. W Australii również jest "TzG". Wszystko wygląda identycznie - ta sama forma i ten sam wystrój tylko prowadzący i skład jury są różne(też leci w niedziele wieczorem). Co ciekawe w obecnej edycji w Australii występuje niewidomy. Psikus. Skłoniło mnie to do tego żeby obejrzeć kilka razy.
Osobiście wkręciłem się w serial "2 and a half man" z Charlie Sheen'em w roli głównej. Jest on emitowany od poniedziałku do piątku, a każdy epizod trwa około 20 minut. Jest to już 7 seria. Za każdy odcinek Sheen bierze 850tys. dolarów. Swoją drogą jakiś czas temu zastanawiałem się dlaczego już nie gra w filmach.
Oprócz tego w telewizji jest masa idiotycznych programów w stylu "Idealna para" albo "wytańcz kilogramy" gdzie amerykańskie grubasy tańczą i chudną na oczach milionów.
Dziś znowu byłem w pracy, moje nogi powoli przyzwyczajają się do 8 godzinnego zasuwania w czarnych wizytowych butach. Na początku dnia był straszny kocioł, masa ludzi, każdy stolik zajęty. Pod koniec tempo spadło i mogłem sobie stać, polerować sztućce i rozmawiać z innymi pracownikami. Skłoniło mnie to do refleksji i wniosków, że Australijczycy nie doceniają tego że są Australijczykami. Straszne! Bardzo chciałbym sobie kupić samochód w wieku 17 lat i mieć pewność że po studiach znajdę dobrą pracę.
Strasznie mi się podoba Australijski system szkolnictwa wyższego. Jeżeli jesteś Australijczykiem nie masz od swojego kochanego państwa edukacji wyższej za darmo. Kosztuję ona dużo nawet jak dla Australijczyka, ale spłacasz ją Państwu w ratach dopiero po ukończeniu studiów, które umożliwiają Ci znalezienie lepszej pracy i spłata nie jest już tak uciążliwa. Dzięki temu uczelnie mają dużo pieniędzy i na kampusach rośnie sobie piękna zielona trawka, wszystko jest nowe, zadbane, a uniwersytety Australijskie są w Top100 uniwersytetów świata bo mają pieniądze na badania i fachowy sprzęt. W Polsce powstaje cała masa idiotycznych kierunków, po których nie można znaleźć pracy, a edukację pokrywa państwo. Co chwilę można słyszeć że jest nadmiar kogoś tam bądź to politologów, socjologów itd. Tymczasem jeżeli mamy świadomość, że kiedyś będziemy musieli zapłacić za nasze studia nie będziemy szli na byle jaki kierunek bo nie znajdziemy po nim pracy i nie będziemy mieli jak zapłacić za studia.
piątek, 7 sierpnia 2009
Fremantle
Tydzień temu byłem na spacerze we Fremantle. Pisałem już co nieco o tym miasteczku, ale dziś zamieszczam trochę zdjęć.
W szkole coraz mniej zadaję się z Kelashem - Pakistańczykiem, a zacząłem trzymać się z Franzem, Antonio i Joddiem i ogólnie resztą facetów(Kelash trochę się Alienuje). Franz jest z Niemiec, Antonio z Hiszpanii, a Joddi z Zimbabwe.
Franz jest tu już 4 lata, chodził do Australijskiego highschool, ale mówi że będzie chciał wrócić do Niemiec bo mieszkał przy granicy z Polska i mógł prawie za darmo kupować papierosy ;).
Antonio ma 28 lat, ale nie wygląda. Ani fizycznie ani mentalnie. Ustawia się z 17letnim Franzem i grają w Pro Evolution Soccer na Playstation. Jest totalnie zakręcony na punkcie piłki nożnej(chyba jak każdy Hiszpan).
Joddie ma tutaj siostrę od 5 lat, sam chce robić accoutning przez 2 lata, a potem starać się o Visę sponsorowaną gdyż planuję tu pozostać. Swoją drogą skoro w Zimbabwe była wielka inflacja jakiś czas temu, a on mimo to miał pieniądze żeby tu przyjechać(i jego siostra również) to może jego ojciec jest jakimś Afrykańskim Królem. Kto wie?!
Dziś dzień nauki, a jutro pracy. I tak się kręci wszystko. Zrobiłem pranie i czekam aż się wysuszy. Ostatnio pogoda dopisuje, cały czas cieplutko, ale wciąż czekam na lato i na suuurfing! No i oczywiście na klawisze. Mam nadzieję, że niedługo już wszystko się
uporządkuje i będę miał więcej czasu dla siebie.
Kelner!
Wczoraj miałem dzień próbny w DOME Cafe. Było ciężko, 8 godzin śmigania z talerzami i filiżankami. Dziś oddzwonili do mnie i powiedzieli, że z racji tego, że wczoraj dawałem radę mogę przyjść w niedziele na kolejne 8 godzin. Kto by pomyślał, że będę kelnerem. Z reguły wszystko wylewam, wywracam, niszczę, psuje i robię bałagan. Życie potrafi nas postawić w ciężkich sytuacjach. Teraz chociaż mogę spać spokojnie i odkładać na kurs angielskiego i klawisze. Zdjęcie które zamieściłem to mój roboczy outfit!
poniedziałek, 3 sierpnia 2009
Przepis na sukces

Nie moda, tylko przepis. Nie Rege Forester tylko masło. Dokładnie rzecz ujmując zdobyłem przepis na masło cytrynowe(wiem że byli zainteresowani).
Masło cytrynowe(aka Lemon Butter).
Składniki:
- 1/2 filiżanka masła
- 1 1/2 filiżanka cukru
- 3 jajka
- 3 cytryny (zapewne duże bo tutaj są tylko takie)
Rozpuścić masło, dodać cukier, wbić jajka i sok cytrynowy. Łagodnie podgrzewać i jednostajnie mieszać dopóki się nie zagotuje i zgęstnieje.
Wlać do czystego słoika z powieką. Trzymać schłodzone, najlepiej w lodówce.
Dziecinne proste. Tłumaczenie - Jacek Drużkowski.
sobota, 1 sierpnia 2009
Lemon butter
Dziś jadłem coś niesamowitego. Tym "cos'iem" jest masło cytrynowe. Moja Ciocia (Diana) zrobiła jest z cytryny(no tak nie trudno się domyślić), jajek i cukru. Coś świetnego. Tylko smarować nim chleb i jeść. Swoją drogą w moim terażniejszym domu nikt nie pije herbaty z cytryną i jest ich nadmiar gdyż są po prostu wielkie i rosną na drzewie w ogródku. Ponadto Polskie cytryny można porównać do piłeczki tenisowej, a te Australijskie do piłki używanej w piłce ręcznej.
Oprócz tego uwielbiam masło orzechowe. Wiem, że można je kupić w Polsce, ale jakoś nigdy nie była to dla mnie interesująca propozycja. W Australii codziennie na śniadanie jem tosta z masłem orzechowym.
Oprócz tego uwielbiam masło orzechowe. Wiem, że można je kupić w Polsce, ale jakoś nigdy nie była to dla mnie interesująca propozycja. W Australii codziennie na śniadanie jem tosta z masłem orzechowym.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)

