piątek, 27 listopada 2009

Cottesloe




Cottesloe - kilka dni temu byłem, leżałem na plaży i studiowałem podatki. Było mineło, dziś prawdopodobnie(o ile dzisiejszy egzamin zaliczyłem i nie będę musiał go pisać ponownie za tydzień)rozpocząłem wakacje. Carpe Diem!






Wakacje na luźno zaczynam w niedziele od Festivalu muzycznego(Stereosonic) na którym m.i The Bloody Betroots, Drop The Lime, Renaissance Man, Crookers i wiele wiele innych. Potem troszke pracy żeby za tydzień w piątek uderzyć na koncert Pharoahe Moncha, który na zeszłoroczny HipHipKemp nie wpadł bo zachorował. Potem już z górki, Queensland i te sprawy. Ogólnie jestem już przeżarty pracą i czułem że mam wygraberowane na czole "I need holidays".

Nadrobie też troszkę blogowych zaległości. Piątkaaaaa!

środa, 25 listopada 2009

Włóczykij... cz.1


Dziś oficjalnie rozpoczynam serie pt. "Włoczykij, a nawet dwa kije - z dziennika młodego podróżnika". Teraz będę miał więcej czasu na pisanie ze względu na to, iż w tym tygodniu kończę TAFE i rozpoczynam wakacje. Wakacje te powodują, że magiczne koło o nazwie praca-szkoła-praca w którym byłem zamknięty uległo samo zniszczeniu. Do tego na grudzień mam przewidzianych kilka trip'ów krajoznawczych poczynając od Queensland i Surf Paradise kończąc w Darwin na dalekiej północy. Nie wszędzie będę mógł brać laptopa, ale będę się starał każdego dnia robić notkę ręcznie, a potem po powrocie do domu wszystko przelać w cyber przestrzeń. Cejrowski też kiedyś zaczynał.

Z racji tego, że dziś część pierwsza postanowiłem zaprezentować podróż która odbywam mniej więcej co drugi dzień czyli z domu do miasta. Niby nic ekscytującego, ale jakież to rożne w porównaniu do naszej Polskiej rzeczywistości. Zdjęcia zalatują różem, ja winie za to słońce, wy możecie winić mnie.




Tutaj sobię sterczę i czekam na autobus, którego kierowca zawsze pyta się jak się mam i mówi dzień dobry. Generalnie kierowcy komunikacji miejskiej zarabiają pokażne pieniądze i to że prowadzą autobusy w Ray Banach albo mają zegarki warte więcej niż moje życie(swoją drogą ciekawe na ile możnaby je wycenić?) to norma. Mój ulubiony kierowca to ten z którym wracam czasem z siatkówki, wygląda jak Tommy Lee Jones i mówi jak Bradd Pitt w Inglorious Bastards z tym, że do tego ma taka straszną chrype co powoduje, że sprawia on wrażenia mega twardziela. Taki Brudny Harry i Dziarski Henk razem.






poniedziałek, 16 listopada 2009

Siedzę...

...patrze na to co się dzieje za oknem i nie wierze. Niebo niebieskie, kilka bialych chmurek, a mimo to pada i moje świeżo wyprane pranie szlak trafia.

środa, 11 listopada 2009

Zmierzch


Czas płynie coraz szybciej, niedługo stuknie 5 miesięcy pobytu. Ostatnio oprócz tego, że mam koniec semestru i co chwile muszę oddawać jakieś projekty to w tym tygodniu Poniedziałek, Wtorek, Środa, Czwartek sędziuję siatkówkę, a Piątek, Sobota, Niedziela pracuję w DOME. 400% normy, za komuny z pewnością zostałbym "bohaterem pracy socjalistycznej" niczym Wincenty Pstrowski. Czasem nawet znajduję czas żeby coś zjeść, a nawet poczytać zmierzch. Generalnie mało sypiam i w tydzień przeczytałem dwie pierwsze dwie części sagi zmierzchu, obecnie jestem przy 5tym rozdziale trzeciej częśći "Eclipse". Wszystko oczywiście po angielsku!

Dwa dni temu popluskałem się w basenie w ogródku(to jest ten moment w którym każdego ogarnia zazdrość). Ogólnie pogoda świruje i mimo że wieczory generalnie cieplejsze to w dzień raz 30, a raz 24 i deszcze, wihury itd. Co poradzić!

Za dwa tygodnie koniec semestru, hop siup święta a po świetach Queensland, wielka rafa, największy Theme Park w Australii i takie tam. Ah i jeszcze wieczór kawalerski Wesleya :)

środa, 4 listopada 2009

O ubezpieczeniach słów kilka

W Australii niestety tak jak w Polsce jest obowiązek odkładania na emeryturę. Różnica polega na tym, że Państwo oprócz tego, że narzuca nam płacenie 9% od każdej wypłaty to z całym systemem nie ma nic wspólnego. Mamy do wyboru kilkadziesiąt lub kilkaset systemów które są w rękach prywatnych przedsiębiorcow. Jedne są z mniejszym drugie z większym ryzykiem. Sami decydujemy czy chcemy zainwestować w nieruchomośći, akcje General Motors, Złoto czy może Meksykańskie Peso. Można również mieć własny program, tzn. nie musimy wybierać żadnego funduszu i płacić jakiejś firmie, warunek jest tylko taki że pieniądze muszą być inwestowanie do czasu naszego przejścia na emeryturę. Możemy je chociażby odkładać w banku na lokacie.

Policzcie jakie mielibyście emerytury po odkładaniu 800zł miesięcznie na konto w banku które obecnie wyłudza od was ZUS. Na pewno nie będzie to 675zł jak obecnie.

Dlaczego w naszym systemie pieniądze wpłacone ktoś w tym samym momencie wypłaca? Dlaczego nie mogą one na siebie zarabiać? Dlaczego jesteś zmuszony do korzystania z usług Państwa skoro uważasz je za idiotyczne i szkodliwe? Dlaczego nie zabrania tego konstytucja, gdzie jest wolność?

Co do służby zdrowia jest to chyba 1.5% zarobków, z tym że generalnie nie ma nic za darmo. Oczywiście są jakieś fundusze dla najbiedniejszych żeby nie potykać się o ciała zmarłych na ulicach, ale każdy wedle potrzeb ubezpiecza się sam. Za te 1.5% niektóre usługi są darmowe, ale z reguły są to zniżki na określonych lekarzy. I tak obok pięknych publicznych szpitali są też jeszcze piękniejsze szpitale prywatne i wszyscy żyją są piekni, szczęśliwi i nie ma tragedii że służba zdrowia nie jest darmowa. Nikt z katarem nie idzie do przychodni. Chcesz możesz się ubezpieczyć w prywatnej służbie zdrowia, twoja sprawa! Mój wujek miał córkę chorą na raka, i jakoś stać go było na leczenie bez wyprzedawania majątku, a jest klasą średnią.

Co do pytania z komentarza, to tak dostaniesz rentę po złamaniu kręgosłupa.

W Polsce ludzie nie zdają sobie z prawy, że tak na prawdę to co darmowe to najgorsze z możliwych. Nie dość, że prowadzi do rozleniwienia ludzii bo myślą oni, że na prawde otrzymują coś za darmo to do tego płacimy za to kilka razy więcej tyle że w podatkach które przechodzą jeszcze przez ochydne łapki urzędników które też trzeba opłacić i za nim trafiaję te pieniądze do NFZ jest ich dużo mniej co powoduję że tak naprawdę płacimy dużo więcej niż powinniśmy. Pomine już oczywisty fakt, że nie ma prawdziwej konkurencji i na wolnym rynku za usługi lekarza zapłacilibyśmy mniej.
Podobnie sprawa wygląda ze szkolnictwem wyższym, ja na prawdę nie rozumiem dlaczego jest ono sponsorowane przez państwo nie potrafie znaleźć nawet jednego argumentu który by za tym przemawiał.

Tutaj czekasz na emeryture całe życie. Po 60 wsiadasz sobie w przyczepę i jedzież na północ gdzie jest zawsze koło 30 stopni i sobie łowisz ryby, opalasz się, palisz fajkę. Ewentualnie możesz śmignąć do europy bo jeżeli tylko nie byłeś leniwy i pracowałeś przez ostatnie 40 lat to spokojnię Cie na to stać. Może nawet zamiast Europy jakieś Hawaje? W końcu dolar słaby to się opłaca...

Łowca pieniędzy

I tak się rozbijam między jedną pracą a drugą, a czasem jeszcze do szkoły wpadnę, a co! Całe szczęście robi się coraz cieplej, wiec np. na siatkóweczce coraz to przyjemniej ponadto zawsze słońce o poranku daje trochę optymizmu. Zaczynam rozumieć dlaczego ludzie chodzą w okularach przeciw słonecznych za 100-300 dolarów - po prostu inaczej jest za jasno, albo na starość się ślepnie.

W grudniu planuje trip do Queensland, czyli tam gdzie były zawody na najlepszą pracę na świecie. O tak zwiedzę te wyspy i pooglądam wielką rafę koralową. Mrrrrr!

Jak zwykle kończy się tak, że np. jadąc pociągiem mam w głowie milion rzeczy o których chciałbym napisać, a jak przychodzi co do czego to pustka i wszech obecna bezradność. Mimo nakładu obowiązków będę się starał nie zaniedbywać bloga, zresztą liczę na to że w lecie będzie mi łatwiej bo epikę będzie można zastąpić zdjęciami.

Ostatnio w szkole przerabiałem system emerytalny w Australii i kurcze nie wszędzie jest taka patologia jak w Europie i Australijczyką nie grozi za kilka lat krach czy nie wypłacalność lub nawet jakiś drastyczny spadek kwot wypłacanych emerytur. Zaznaczam, że dzieci rodzi się tu ostatnio tyle samo co w Europie wiec nie żaden baby boom ratuje im tyłek. Za kilka dni skrobnę o tym coś więcej tylko muszę się do tego zabrać no i potrzebuję więcej czasu i nie zmęczonego umysłu jaki mam teraz (23:00, 8h w szkole, 4h w pracy).

28 grudnia wieczór kawalerski mojego kuzyna, wiem że będzie przednio bo z tego co poznałem jego znajomych to szaleni ludzie. Mój wujek mnie już nastawia żebym nie był zaskoczony jak go przywiążą nagiego do słupa czy coś podobnego bo tutaj to normalne. Z tego co wiem to na dobry początek będzie wynajęty Imprezowy Bus jeżdżący po mieście. Już się nie mogę doczekać! Swoją drogą fajnie, że jego kumple o mnie pomyśleli!

To tyle na dziś, więcej wkrótce!